Biało, czysto, cicho...
Wstępnie więc, mały spacerek do sadu, za potrzebą - Muni oczywiście:)
śniegowe szaleństwo |
trawki |
na skalniaku |
kościółek z perspektywy sadu |
Zaczęłam od dyscypliny klasycznej - 2 godziny z łopatą w ręku - taka mała zaprawa.
Potem waga raczej nie piórkowa - należało przenieść nieco ponad 100 kg wełny z samochodu do domu! Wełna spokojnie nocowała sobie w aucie, bo wczoraj zadzwonił kurier i stwierdził, że w tych warunkach nie dojedzie do Kidowa i umówiliśmy w Pilicy, celem przekazania towaru.
Taka praca dopiero zgarbaca:(
No i wreszcie najmilsza z dyscyplin - ok. godz. 11 wybrałam się w towarzystwie Muni oczywiście, na biegówki. Wycieczka trwała ok. 3 godzin i pięknie było...
Oto fotorelacja:
Cel wyprawy, wzgórze oddalone o parę kilometrów |
Ja - styl mieszany, Munia wężykiem...:) |
Ze szczytu wzgórza - gdzieś w oddali nasz dom.... |
Na wzgórzu - krótki odpoczynek |
Powrót - a za mną bieży... (badylki pod śniegiem a i motyli jakoś nie było!) |
Wracamy po śladzie - niestety moim |
przecinamy drogę, ruch raczej niewielki... |
The end! foto wykonałam ja - czyli Iza z Kidowa:) |