Jeśli czytasz, to wpisz komentarz. Dziękuję!

niedziela, 12 grudnia 2010

Prace ręczne

W piątek, będąc w Katowicach, udało mi się wreszcie znaleźć chwilę czasu by odwiedzić IKEA i zakupić dawno zaplanowane 2 szafki z szufladami. Przymierzałam się do wizyty w IKEA od dobrych paru miesięcy, zawsze jednak coś stało na przeszkodzie - a to napięty grafik spraw do załatwienia, a to bagażnik pełen różności, a to za krótki dzień - już wiem, że zimą po zmroku podróżowanie w kierunku Kidowa może być mocno stresujące...
No, ale wreszcie... zakupiłam :) miły pan z obsługi załadował mi paczki z regału na wózek, kolejny sympatyczny pan zapakował towar do bagażnika i w drogę... Była śnieżyca, więc starannie zapakowane paczki (jak to w IKEA:) przenocowały w aucie. Wczoraj, wykorzystując chwilowy brak opadów postanowiłam przenieść zakupy do domu. Jako, że ciężkie bardzo te paczki były, otwarłam bagażnik, pudła i po parę desek zaczęłam targać do domu. Oczywiście nagle zaczęła się śnieżna zawieja, napadało mi do bagażnika i z trudem zakończyłam tę z pozoru prostą operację.
Ponieważ troszkę przeziębiona jestem, wola walki jakby słabsza i nie planowałam żadnych wyjść (mimo atrakcyjnej oferty koncertu w Pszczynie - dzięki Beata:) zajęłam się drobnymi pracami domowymi a potem przyszedł czas na montaż. Łopatologiczna, obrazkowa instrukcja montażu nie uchroniła mnie przed popełnieniem jednego błędu, niestety na początku składania - a ponieważ musicie wiedzieć, że jak coś robię: zakręcam, przykręcam, wykańczam - to ostatecznie i na amen, więc pogodziłam się z tym drobnym mankamentem o którym wiem tylko ja:) - demontaż byłby katorgą...
do startu gotowi...
Paczkę z drugą szafką otworzyłam i przetransportowałam do domu dopiero dziś - akurat nie padało i nawet ciepło było - roztopy. Montowałam już bez instrukcji, z pamięci - system działa bez zarzutu.
... zrobione:)
Tak pisząc tego posta zdałam sobie sprawę, że jakoś strasznie muszę się ostatnio nadźwigać!
Siłaczka jakaś ze mnie ma być, czy co???

foto Michał Grocholski
pozdrawiam:), Iza